czwartek, 15 stycznia 2015

Eko-przesada?

   Jakiś czas temu oglądałam reportaż w DD TVN. Bohaterką byłą Lauren Singer, studentka ochrony środowiska z USA. Jej historia zaczęłą się od tego, że naśmiewała sie z koleżanki, która przynosiła na uczelnię lunch w plastikowych opakowaniach. Lauren uważała, że studentkę ochrony środowiska obowiązuja pewne zasady i że zachowanei koleżanki jes po prostu śmieszne. Jakieś było zdziwienie Lauren, kiedy otworzyła lodówkę i znalazła w niej mnóstwo plasikowych opakowań. Od tego momentu nastąpiła jej przemiana.
   Lauren postanowiła, że nie będzie więcej "produkować" śmieci. Przeciętny człowiek pomyśli, że to fajna idea. Można przecież oddawać papier na makulaturę, nosic zakupy w papierowych bądź lnianych torbach czy zbierać zakrętki.
   Studentka postanowiła zrobić cos więcej. Ona nie chciała "produkowac" ani jednego śmiecia. W związku z tym wprowadziłą do swojego życia wiele innowacji. Np. sama robi sobie podkłąd, żel pod prysznic czypastę do zębów. I wydaje się być szczęśliwa.
   Uważam, że każdy może robić to, na co ma ochotę. Jeśli Lauren sprawia to satysfakcję i ma na to czas, to fajnie. Ja jednak, mimo że jestem zwolenniczka ekologicznych rozwiązań, to nie potrafiłąbym znaleźć czasu, by robić te wszystkie kosmetyczne specyfiki. Lauren pewnie będzie mniej skażona kosmetyczną chemią, może będzie żyła dłużej niż przeciętni ludzie. Kto wie...

Dla zainteresowanych link do bloga Lauren:

http://www.trashisfortossers.com/

czwartek, 1 stycznia 2015

52 książki w 2015 i Number 1 Ofelia Grzelińska ,,Mama dookoła świata''

   Pewnie wiele osób słyszało już o akcji 52 ksiażki w 2015. Czy akcja zwiększy czytelnictwo w Polsce? Nie sądzę. Kto ma czytać, ten i tak czyta. A kto nie czyta, to nawet siłą się go nie zmusi. Czytelnictwa trzeba uczyć już od wieku niemowlęcego. Najpierw plastikowe książeczki do kąpieli, później kartonowe książeczki z kolorowymi obrazkami i pierwszymi słowami, ale najważniejsze to czytać dziecku i podsuwać mu ciekawą literaturę. Nie mam jeszcze swoich dzieci, ale mam siostrę młodszą o prawie 17 lat. Bardzo często czytałam jej przed snem, poszukiwałam ciekawych tytułów i dziś, kiedy ma 13 lat, nie rzeba zmuszać jej do czytania, bo robi to z przyjemnością. Grunt, to czytać dziecku i wyszukiwać ciekawe tytuły. Oferta wydawnicza w dzisiejszych czasach jest tak różnorodna, że dla każdego dziecka można znaleźć coś ciekawego. Oczywiście istnieje prawdopodobieństwo, że czasem nie trafimy z tytułem, ale takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko.
   Polacy często tłumaczą się tym, że nie czytają, bo nie mają czasu, bo książki są drogie. Czas zawsze można znaleźć. To kwestia nawyku. Na studiach, kiedy dojeżdzałam na uniwersytet spory kawałek - czytałam w autobusach i tramwajach. Teraz kiedy pracuję, nie korzystam z komunikacji miejskiej, ponieważ do pracy mam bardzo blisko, ale czytuję,kiedy tylko nadarzy się okazja. Głównie wieczorem przed snem i w weekendy. Trzeba wyrobić sobie nawyk czytania przed snem, podczas śniadania czy w innym momencie, ale jeśli utrwalimy tę czynność, to w pewnym momencie stanie się oczywista i zacznie nam jej brakować. Argument, że książki są drogie też nie jest racjonalny. Po pierwsze, kto szuka ten znajdzie. W dzisiejszych czasach mamy mnóstwo księgarni, które oferują ciekawe rabaty oraz typowe sklepy z tanią książką, gdzie za kilka złotych można znaleźć ciekawe tytuły. Przede wszystkim jednak istnieją biblioteki! Wielu ludzi o tym zapomina. Oczywiście wszystko zależy od wielkości miasta, od dofinansowania, od zarządzających biblioteką. Jednak w większości takich instytucji można znaleźć ciekawe tytuły i naprawdę warto z tego skorzystać.
   Kupuję książki głównie w księgarniach, które oferują spore rabaty. Często też wymieniam się książkami z koleżankami z pracy. Ostatnio zapisałam się również do dużej, dobrze wyposażonej biblioteki i namiętnie wypożyczam książki. Pierwsza jaką przeczytałam w nowym roku to "Mama dookoła świata" Ofelii Grzelińskiej.
   Książka opowiada o zwyczajach związanych z ciążą, macierzyństwem i wychowaniem dzieci w różnych krajach świata. Bohaterkami książki są kobiety, które w Polsce mieszkają ze względu na pracę męża, bądź dlatego, że mąż jest Polakiem. Ofelia Grzelińska opisuje doświadczenia kobiet z Chin, Japonii, Armenii, Litwy, Norwegii, Indonezji, Kuby, Indii, Filipin oraz swoje doświadczenia z Nowej Zelandii (autorka urodziła tam dziecko i mieszkała przez kilka miesięcy).
   Część opowieści może wydać się czytelnikom bardzi dziwna. To, że kobieta w ciąży nie powinna wychodzić po zmroku czy wkładanie pod poduszkę niemowlęcia noża lub nożyczek może szokować. Trzeba jednak zrozumieć, że tradycja jest siłą, której trudno sie sprzeciwić. Część z bohaterek książki nie wierzy w przesądy, ale mimo to, trzyma się reguł, które obowiązuja w jej kraju. Pozostałe kobiety na niektóre zwyczaje przystają, a inne odrzucają. Myślę, że warto przeczytać tę książkę, by przekonać się jak różnorodny jest świat i zwyczaje panujące w różnych jego częściach.